Sobotniego wieczora kawiarnia The Roastery tętniła życiem. Mieściła
się ona w samym sercu Shibuyi –
okręgu charakteryzującego się rozrywkowością; centrum japońskiej mody,
popularności, luksusu. Kilka przecznic stamtąd znajdował się park Yoyogi, nieco dalej najsłynniejsze
skrzyżowanie świata, Shibuya crossing.
Przy długim, masywnym, drewnianym barze siedzieli dobrze ubrani ludzie, którzy
z pewnymi siebie, spokojnymi uśmiechami prowadzili pozbawione wszelkich trosk
rozmowy przy kawie; w głębi pomieszczenia dominowały mniejsze, kameralne
stoliki, przy których miejsca zajmowały głównie pary lub biznesmani.
Kuroko zastanawiał się, jak się
tam właściwie znalazł.
Gdy zaproponował wyjście na
kawę, nie spodziewał się, że Kise wybierze taką lokalizację. Udał się pod
wskazany przez blondyna adres bez większych refleksji na temat miejsca
spotkania. Jego głowę zaprzątały myśli dotyczące Ryoty oraz tego, jak potoczy
się ich rozmowa; wygląd kawiarni (nie wspominając o ewentualnym prestiżu)
pozostawał kwestią o wiele mniej istotną.
Tymczasem po przekroczeniu
progu The Roastery chłopak musiał
upewnić się, czy aby na pewno dobrze trafił. Wystrój kawiarni, choć zgodnie z
najnowszymi trendami – minimalistyczny, przytłoczył go już od pierwszej chwili.
Poczuł się tym bardziej nieswojo, gdy mimowolnie porównał swój podszyty wiatrem
płaszcz, proste jeansy i biało-niebieską
koszulę w kratę z eleganckimi garniturami szytymi na miarę czy barwnym
połączeniem nietuzinkowych elementów garderoby damskiej z markowymi butami i
torebkami, które kosztowały za pewne więcej niż wynosiła jego roczna pensja.
Zaczął żałować, że przyszedł
wcześniej. W drodze do kawiarni przechodził koło parku Yoyogi. Gdyby wiedział wcześniej, jaką scenerię zastanie w
oczekiwaniu na Ryotę, wolne minuty spędziłby na spacerowaniu. Jednak gdy już
znalazł się na miejscu, byłby zażenowany, gdyby wyszedł się przewietrzyć, a
niedługo potem wrócił z powrotem. Mimo iż nikt otwarcie na niego patrzył, sama
świadomość tego, co o jego niezdecydowaniu mogliby pomyśleć ludzie w kawiarni,
była wysoce niekomfortowa.
Nie było więc odwrotu. Tetsuya
podszedł do baru, by zamówić kawę. Prawdę mówiąc nie przywykł do pijania jej,
ponieważ napój ten był zbyt gorzki, by mógł mu smakować. Nawet po dosypaniu
większej ilości cukru dało się wyczuć gorycz, która jeszcze przez długi czas
utrzymywała się w ustach. O wiele bardziej wolał herbatę, jednak czując się do
reszty skrępowany, nie potrafił zdobyć się na odwagę, by o nią spytać. Zamiast
tego odczytał z dużej kredowej tablicy wiszącej na ścianie rodzaje kaw oraz ich
rozmiary. Po chwili wahania zdecydował się na średnie vanilla macchiato. Ciekaw był, czy brak cen na rozpisce to zabieg
celowy.
Cichym „Przepraszam!” chciał
skupić na sobie uwagę baristy, jednak ten, do reszty zabsorbowany przecieraniem
blatu, nie zareagował. Dopiero po nieco głośniejszym zakomunikowaniu swojej
obecności mężczyzna drgnął i zamrugał kilkukrotnie, jakby próbując skupić w
wyraźną całość zniekształcony obraz przed sobą. Zaraz potem uśmiechnął się
profesjonalnie i zapytał, co podać. Kuroko odpowiedział zgodnie ze swoimi
wcześniejszymi rozmyśleniami, jednak nie spodziewał się, że za pozornie
trywialną czynnością, jaką było złożenie zamówienia, może kryć się jeszcze szereg
różnych pytań, na które nie był przygotowany.
─ Życzy pan sobie mocniejszą
kawę?
─ Um… Nie, dziękuję ─ odparł,
nie do końca pewny, co kryło się pod tym pojęciem.
─ W porządku. A mleko? Mamy
dostępne opcje ze zwykłym, bez laktozy, sojowym, kokosowym i migdałowym.
─ To może… migdałowe?
─ Oczywiście. Czy w takim razie
dodawać bitą śmietanę?
─ C-chyba nie.
Mężczyzna skinął głową.
─ Coś do kawy? Osobiście polecam
przepyszną tartę jabłkowo-gruszkową!
─ Niech będzie… Dziękuję. ─
Kuroko nie potrafił odmówić, gdy barista zastosował na nim kolejny z gamy
uśmiechów, tym razem dobierając ten wyjątkowo przekonujący.
Uregulował rachunek (wynoszący
tyle, ile jego przeciętna dniówka), chwilę poczekał na zamówienie, po czym udał
się z nim do wcześniej upatrzonego stolika w głębi sali. Znajdował się on nieco
na uboczu, przy ścianie z namalowaną na niej ogromną mapą świata z
pozaznaczanymi regionami pochodzenia poszczególnych odmian ziaren kawy. Chłopak
usiadł w nieco twardym, obitym szorstkim, brązowym materiałem fotelu i
studiował ją przez chwilę, by następnie przesunąć się spojrzeniem na dalszą
część pomieszczenia. Naprzeciw niego znajdowało się wejście do kawiarni, które
ulokowane było we frontowej, przeszklonej ścianie. Odbijał się w niej ciepły
blask, jaki dawały długie, zawieszone pod sufitem lampy o brązowych abażurach.
Wokół rozbrzmiewał gwar rozmów i przyciszonych śmiechów, a z głośników sączyła
się cicha, jazzowa muzyka.
Kuroko omiótł spojrzeniem całe
wnętrze, na moment zatrzymując swój wzrok na dwóch młodych kobietach
zajmujących pobliski stolik. Siedziały tuż obok siebie na niewielkiej kanapie,
frontem do niego. Prowadziły ożywioną dyskusję, co jakiś czas trącając się
lekko nogami po kostkach. Z ich subtelnych gestów emanowała gracja, ale i
pewnego rodzaju napięcie.
Tetsuya odwrócił wzrok, gdy
natrafił nim na blado-niebieskie oczy jednej z nich – ślicznej brunetki o
karmazynowych ustach. Lubił przypatrywać się otoczeniu i snuć różne rozmyślania
na jego temat, jednak zawsze czuł tę samą niezręczność, gdy ktoś go na tym
przyłapywał. Nie chciał uchodzić za wścibskiego.
Nie musiał długo czekać, nim
zjawił się Kise. Model przyszedł punktualnie, machając mu wesoło, gdy tylko go
dostrzegł. Ten gest przywołał miłe wspomnienia; Ryouta zawsze witał go w ten
sposób w gimnazjum, czemu niejednokrotnie towarzyszył jego głośny, niemal
euforyczny okrzyk, od którego zdołał się tym razem powstrzymać. Kuroko
uśmiechnął się lekko na myśl, że Kise, podobnie jak on, dorósł. W końcu obaj
mieli już po dwadzieścia trzy lata. Tetsuya nigdy tak na to nie patrzył, jednak
minęło naprawdę sporo czasu, odkąd widzieli się po raz ostatni, na ceremonii
zakończenia roku w gimnazjum.
─ Cześć, Kurokocchi! Tak się
cieszę, że się spotykamy! ─ wyznał rozentuzjazmowany blondyn, gdy zamówił już
swoją kawę i usiadł w fotelu naprzeciw niższego.
Ryouta promieniał radością. Nim
usiadł, Kuroko miał okazję przyjrzeć się jego stylizacji w całej okazałości.
Kise swoim wyglądem nie tylko wpisywał się w standard kawiarni, ale wręcz
pozytywnie wyróżniał na jego tle. Miał na sobie jasne, w paru miejscach
poprzecierane, ściśle przylegające do ciała jeansy oraz lekką, oversizową
marynarkę ze śliskiego materiału w kolorze indygo z białym, kwiatowym motywem.
Nie miał nic pod spodem; fragment jasnej, nieskazitelnej skóry pod szyją zdobił
prosty, srebrny naszyjnik. Na ramiona miał zarzucony lekki, krótki, czarny
płaszcz, który przewiesił przez oparcie siedzenia. W złociste włosy wplątane
miał okulary przeciwsłoneczne o grubych, ciemnych szkłach; ucho zdobił ten sam
kolczyk, na którego zrobienie zdecydował się jeszcze w gimnazjum
Mężczyzna swoim wyglądem
przykuwał uwagę, dlatego Tetsuya nie zdziwił się zbytnio, gdy zaciekawione
spojrzenia większości klientów co i raz skupiały się na ich stoliku, w tym i na
nim – drobnym, niepozornym towarzyszu tokijskiej gwiazdy.
─ Mam nadzieję, że nie czekałeś
na mnie długo? Tak sobie właśnie myślałem, że pewnie przyjdziesz przed czasem
Kurokocchi, dlatego próbowałem wyrwać się z pracy wcześniej, ale byłem
potrzebny na sesji do końca…
─ Nie, przyszedłem niedawno.
Zamawiałem jeszcze kawę, a chwilę to trwało, więc dopiero co usiadłem.
─ To dobrze! Co myślisz o tym miejscu? Trochę
nadęte to towarzystwo, prawda? ─ Ryouta zaśmiał się perliście, rzucając
wcześniej ukradkowe spojrzenie ich sąsiadom, dwóm mężczyznom przed
pięćdziesiątką ubranym w niemal identyczne, ciemnogranatowe garnitury.
─ Nie da się ukryć ─ odparł,
czując, jak kąciki jego ust mimowolnie unoszą się ku górze. ─ Mogę spytać, czemu
wybrałeś akurat to miejsce, Kise-kun?
─ Hmm… Po prostu przyszło mi do
głowy jako pierwsze. A-ach, ale jeśli źle się tutaj czujesz, Kurokocchi, to
możemy się gdzieś przenieść!
─ Nie, nie mam nic przeciwko.
Po prostu raczej nie przywykłem do miejsc takich jak to…
─ Może trudno w to uwierzyć,
ale ja też. Jakiś rok temu przyszedłem tutaj na spotkanie z moim menadżerem,
żeby podpisać super wielki kontrakt. Um… ─ Blondyn zaczerwienił się nieco, a
jego głos zadrżał, gdy ponownie się odezwał: ─ Potem zabrał mnie tu na randkę
Aominecchi. O-on też nie znosi takich miejsc, ale przemógł się, żeby uczcić mój
mały sukces.
─ Ty i Aomine-kun spotykacie
się?
─ T-tak jakby…
Kuroko pokiwał powoli głową ze
zrozumieniem. Mimo iż wcześniej Kagami sugerował, jaka relacja łączyła tamtą
dwójkę, chłopak zdobył ostateczne potwierdzenie, że w czasie, kiedy zerwali
kontakt, Aomine zdobył się w końcu na odwagę, by wyznać Kise uczucia, które
żywił do niego już od drugiej klasy gimnazjum.
─ Aominecchi wspominał, że już
wcześniej mu mówiłeś, żeby się ze mną umówił ─ napomknął Ryouta.
─ Owszem. Ile mu to zajęło?
─ Długo za długo.
Obaj mężczyźni roześmiali się
cicho. W tamtej chwili Tetsuya poczuł się prawie tak jak za dawnych lat. Był
pewien, że było to możliwe głównie dlatego, że zupełnie inaczej nastawił się na
spotkanie z Kise, niż kiedy ten dwukrotnie zaskoczył go swoją obecnością.
Wcześniej bał się odnowić z modelem kontakt, ponieważ widmo Haizakiego wciąż na
nim ciążyło.
Odkąd mężczyzna zniknął, minęły
prawie dwa tygodnie. Gdzieś w głębi siebie Kuroko wiedział, że robił błąd,
pozwalając sobie poczuć namiastkę bezpieczeństwa i spokoju, jednak jego
podejście do sytuacji uległo zmianie. Postanowił wykorzystać mimowolnie dany mu
czas tak dobrze, jak tylko był w stanie. Niecierpliwie oczekiwał na decyzję z
banku – był gotów w każdej chwili spakować się, uciec i zostawić za sobą
przeszłość. Był pewien, że jego losy rozstrzygną się w ciągu najbliższych dni.
Nie zamierzał niczego żałować.
─ Więc przyszedłeś prosto z
pracy, Kise-kun? ─ spytał Tetsuya, by nieco zmienić temat. Widać było, że
Ryoutę nieco krępowało rozmawianie o jego związku z Daikim. Kuroko domyślał
się, iż do tego nie przywykł.
─ Tak. Od rana jestem na
nogach! Robiliśmy zdjęcia do nowej kampanii domu mody Issey’a Miyake! ─ pochwalił
się.
─ Przepraszam, ale nie bardzo
się na tym znam…
─ Mówi się, że Issey Miyake to
projektant projektantów! Przeżył atak na Hiroszimę i pracował w Paryżu dla
najlepszych. Wrócił do Japonii w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym i założył Tokio Miyake Design Studio. Rok później
powstał jego dom mody, który bardzo szybko zyskał rangę światową! ─ wyrzucił z
siebie na jednym oddechu. ─ Uwielbiam jego ubrania, są bardzo eleganckie, ale jednocześnie
mają w sobie dużo awangardy. To, że biorę udział w kampanii, to dla mnie
wielkie wyróżnienie.
─ Gratuluję. Myślę, że
projektant nie będzie żałował, że cię zatrudnił.
─ Dziękuję Kurkocchi!! Naprawdę
strasznie mi na tym zależy. A jak tam u ciebie w pracy?
─ W porządku. Tylko… Musisz mi
wybaczyć, Kise-kun, praca bibliotekarza nie jest na tyle emocjonująca, aby mógł
uraczyć cię podobnymi historiami zawodowymi, co ty mnie ─ powiedział powoli,
odrobinę zażenowany. Doskonale zdawał sobie sprawę, jak bardzo rozpoznawalną i
niesamowitą osobą stał się Kise na przestrzeni ostatnich kilku lat, jednak ten
fakt dotarł do niego w pełni dopiero w tamtej chwili. Był na spotkaniu z bijącym
rankingi popularności modelem, przed którym kariera światowa stała otworem. Z
drugiej strony on, zwykły, szary człowiek, w najlepszym wypadku wyróżniający
się przygniatającymi go problemami, o których jednak nie chciał, by dowiedział
się ktokolwiek.
Zaczął poważnie zastanawiać się
nad tym, dlaczego Ryoucie tak usilnie zależało na kontakcie z nim. Czy było
coś, czym mógłby go zainteresować? Czymś się z nim podzielić? Może choć w
minimalnym stopniu urozmaicić jego, jak myślał, idealne życie?
Nie wiedział. Jednak sam
przedmiot jego rozmyślań szybko rozwiał najmniejsze wątpliwości:
─ Nie przeszkadza mi to,
Kurokocchi. Lubię twoje towarzystwo. Wydaje mi się, że nic a nic nie zmieniłeś
się od gimnazjum! Szczerze mówiąc to mógłbyś właśnie tłumaczyć mi najnudniejsze
zadania z matmy jak wtedy, a ja byłbym szczęśliwy, że mogę spędzić z tobą jakoś
czas. Tyle mi wystarczy!
─ Dziękuję, Kise-kun. To dużo
dla mnie znaczy.
─ Dla mnie tak samo! Więc nie
przejmuj się tym. Poza tym praca przy książkach wcale nie wydaje się nudna! Na
pewno spotkały cię jakieś zabawne sytuacje! Zamieniam się w słuch.
Kuroko uśmiechnął się lekko,
kręcąc głową z rozbawieniem. Rozmowa z przyjacielem, który niegdyś znał go na
wylot, była naprawdę miłym uczuciem. Zrozumiał, że wcześniej niepotrzebnie się
zamartwiał.
Mogły mijać lata, ale nie miało
to żadnego wpływu na łączącą ich przyjaźń.
*
Dwie godziny upłynęły znacznie
szybciej, niż Kuroko mógłby się spodziewać. Rozmawiał z Kise na przeróżne,
zaskakująco neutralne, codzienne tematy. Wspólnie narzekali na zmienną pogodę,
poranne korki i tłumy. Rozmawiali również o literaturze. Ku uciesze blondyna,
Tetsuya opowiedział mu również o swojej pracy oraz paru zaskakujących
historiach, które go w niej spotkały. Tą, która chyba najbardziej spodobała się
Ryoucie, była o staruszku, który co tydzień wypożyczał z biblioteki nową
książkę, nie zwracając przy tym poprzednich. Nie reagował na upomnienia, a
kiedy zawieszono jego kartę czytelniczą do momentu, kiedy nie odda poprzednich
tomów, jeszcze tego samego dnia poczekał na zmianę pracownika, który go znał i
założył drugą kartę, podając fałszywe dane.
Gdy któregoś razu przyłapano go
na tym samym zachowaniu, poproszono o interwencję policję, ponieważ nie
zapowiadało się, by owy staruszek zmienił swoje postępowanie i zwrócił
pożyczone pozycje. Wówczas okazało się, iż mężczyzna dawał wszystkie
biblioteczne książki swojej uwielbiającej czytać wnuczce. Spytany o powód,
odpowiedział, że nie miał pieniędzy na kupno nowych egzemplarzy, a ponad
wszystko pragnął sprawić przyjemność dziewczynce, której rodzice nie pozwalali
na kontakt z dziadkiem. Emerytura mężczyzny ledwo pozwalała mu się utrzymać,
więc nie było mowy o kupnie czegokolwiek poza żywnością czy podstawowymi
środkami higieny.
W każdym innym przypadku
staruszek dostałby pewnie ogromną karę do zapłaty, jednak niespodziewanie ujął
się za nim sam właściciel biblioteki, Sato Kazuo. Po zapoznaniu się z całą sprawą
przełożony Kuroko wykazał się ogromnym zrozumieniem oraz ponadprzeciętną
empatią. Poprosił policję, by zakończyła całą sprawę jedynie upomnieniem. W
dodatku od tamtej chwili niemal z każdej dostawy nowych książek odkładał jeden
egzemplarz, który potem przekazywał staruszkowi. Ten zaś bardzo żałował swojego
poprzedniego zachowania. Dręczyły go wyrzuty sumienia, a przy tym ogromna
wdzięczność, dlatego przychodził do biblioteki co drugi weekend i pomagał
sprzątać budynek, oczywiście nie przyjmując za to jakiejkolwiek zapłaty.
Ku zdziwieniu Tetsuyi, kawa,
którą zamówił, okazała się bardzo smaczna. Dosypany przez niego cukier
trzcinowy neutralizował znaczną część goryczy, a wyraźnie wyczuwalny syrop
waniliowy dominował całość. Również jabłkowo-gruszkowa tarta wyjątkowo mu
posmakowała. Nie dał rady zjeść całego kawałka, ponieważ był naprawdę spory,
jednak podzielił się nim z Ryoutą, który, nieco narzekając przy tym na puste
kalorie, zachwycił się połączeniem owoców i idealnie kruchego ciasta.
W chwilach, gdy Kise nie był
zajęty piciem swojego cappuccino, opowiadał o tym, jak wygląda przykładowy
dzień na planie zdjęciowym lub praca na tygodniach mody w różnych zakątkach
świata. Narzekał przy tym na intensywność ostatnich kontraktów, na których
podpisanie namówił go jego agent. Choć dużo podróżował i nie mógł narzekać na
rutynę zawodową, żałował, że nie miał czasu na chwilę wytchnienia i odpoczynku
od obowiązków.
─ Możesz uznać mnie za
ignoranta, Kise-kun, ale wcześniej nie myślałem, że praca modela może być aż tak
męcząca i stresująca. A przy tym wymagająca tak wielu wyrzeczeń… ─ powiedział
Kuroko, gdy Kise umilkł, by dopić do końca swoje zimne już cappuccino.
─ Cóż, wiele osób uważa
podobnie. Może to dlatego, że efekty różnych kampanii są tak łatwo dostępne, że
ludzie po prostu przyzwyczaili się do ich widoku. Albo chodzi o zazdrość.
Naprawdę nie wiem, skąd wzięło się to przeświadczenie! ─ zaśmiał się Ryouta.
─ Wygląd modeli na pewno nie
pozostaje czymś obojętnym dla prostego człowieka. Do tego dochodzą wysokie zarobki
no i oczywiście popularność. Ale… nic nie przychodzi od tak sobie, prawda?
─ Dokładnie.
Kuroko zamyślił się na moment.
On wypił swoją kawę już wcześniej, dlatego gdy odruchowo chwycił w dłonie pusty
kubek, skarcił się w duchu za niedostateczną uważność.
─ Zastanawia mnie, czy
obowiązki związane z pracą nie wpływają na twoją relację z Aomine-kunem. Tak
naprawdę obaj jesteście znani, a do tego bardzo zajęci. Mogę spytać, jak wam
się układa? ─ spytał, odrobinę zakłopotany. ─ Ach, nie musimy o tym rozmawiać,
jeśli nie masz ochoty ─ dodał szybko.
─ Nie, nie, w porządku! Cieszy
mnie, że cię to obchodzi, Kurokocchi. ─ Blondyn uśmiechnął się lekko. Jego
policzki zarumieniły się nieznacznie. ─ W-wiesz, wśród ludzi w jakiś sposób
związanych z modelingiem panuje wysoka tolerancja dla związków nieheteroseksualnych,
myślę, że to przez bliższy kontakt z zachodem, ale większość moich znajomych,
rodzina, czy nawet zwykli przechodnie na ulicy raczej nie patrzą na to zbyt
przychylnie. Oczywiście zależy od osoby! Ale próbuję powiedzieć, że ponieważ
obaj jesteśmy dość sławni, o mojej relacji z Aominecchim wiedzą tylko
najbliższe nam osoby. Staramy się tym nie afiszować. Dlatego trochę dziwnie się
czuję, kiedy o tym rozmawiamy. Po prostu do tego nie przywykłem. Ale wracając
do twojego pytania, owszem, jest trochę ciężko, bo mamy bardzo dużo zajęć,
przez które trudno nam znaleźć pokrywający się czas wolny, jednak z drugiej
strony mam wrażenie, że to o dziwo nas do siebie zbliżyło ─ przyznał cicho. ─
Dlatego razem z-zamieszkaliśmy! Chcemy wykorzystywać każdą chwilę, kiedy się
widzimy. N-no i jesteśmy dorośli, więc raczej odpowiedzialnie traktujemy nasz
z-związek!
Gdy Ryouta skończył mówić, jego
twarz niemal w całości przybrała barwę dojrzałego pomidora. Mimo tego jego
spojrzenie wyrażało zdecydowanie, a lekko ściągnięte brwi powagi. Dłonie
kurczowo zaciśnięte na kolanach drżały nieco, jednak Tetsuya mógł dostrzec
wyraźnie, jak rzeczowo model podchodził do sprawy.
─ Cieszę się, że dajecie radę ─
odparł szczerze Tetsuya. ─ Z takim nastawieniem pierwszy lepszy kryzys wam
niestraszny.
─ Taak, szczególnie, że parę
ich już było na początku. Chcieliśmy wtedy przebywać ze sobą non stop, wiec
jeśli któryś z nas musiał odwołać spotkanie ze względu na pracę, dochodziło do
kłótni. ─ Ryouta zaśmiał się cicho. ─ Teraz jesteśmy dla siebie o wiele
bardziej wyrozumiali. No, ale skoro zaczęliśmy już ten temat, to masz może
kogoś na oku, Kurokocchi? A może już z kimś jesteś? ─ wypalił niespodziewanie.
W bursztynowych tęczówkach błysnęła ciekawość zmieszana z podekscytowaniem.
Kuroko, nieprzygotowany na taki
zwrot rozmowy, milczał przez chwilę, analizując w myślach odpowiedź. Jego
relację z Haizakim ciężko było nazwać związkiem lub jakąkolwiek inną pozytywną
relacją, toteż nie był pewien, czy powinien wspominać cokolwiek na temat
swojego współlokatora. Na pytanie dotyczące tego, czy ktoś mu się podoba, nie
znał do końca odpowiedzi, ponieważ nie zastanawiał się nad tym. Postanowił je
więc przemilczeć.
─ Nie. Jestem sam ─ odparł
krótko.
─ To nawet dobrze się składa… ─
mruknął blondyn.
─ Co masz na myśli, Kise-kun?
─ Och, bo widzisz, po prostu to
ty podobasz się komuś, Kurokocchi! Chciałem wybadać sytuację.
─ Słucham?!
Ryouta z rozbawieniem patrzył,
jak oczy Tetsuyi powiększają się w szczerym zdziwieniu, a brwi unoszą, by zniknąć
pod przydługą grzywką błękitnych włosów. Chłopak był w szoku. W pierwszej
chwili nie miał pojęcia, kogo blondyn może mieć na myśli. Wszelkie myśli
wyparowały z jego głowy, zostawiając ją kompletnie pustą. Ta specyficzna
nieważkość umysłu trwała zaledwie moment, jednak Kuroko odczuwał te czas znacznie
dłużej.
Aż w końcu do niego dotarło.
─ Ka… Kagami-kun…? ─ wyjąkał.
Miał wrażenie, że jego policzki
oraz uszy płoną żywym ogniem.
─ Haha! Ale masz minę,
Kurokocchi! Tylko mi nie mów, że niczego się nie domyśliłeś? ─ Tetsuya był zbyt
wstrząśnięty, by powiedzieć cokolwiek. Wydawało się, ze Kise niespecjalnie to
przeszkadza, bo kontynuował wesoło: ─ Spotykacie się jutro, prawda? Kagamicchi
powiedział mi od razu, jak się zgodziłeś. Już dawno nie widziałem, żeby czymś
aż tak się przejmował. To słodkie!
Entuzjazm Ryouty nieco osłabł,
gdyż nagle zdał sobie sprawę, iż prawdopodobnie nieco się zapędził.
─ Um… W sumie nie jestem
pewien, czy powinienem Ci o tym wszystkim mówić, Kurokocchi, więc w razie czego
to nie wiesz nic ode mnie!
Tetsuya, w dalszym ciągu
niezdolny do wykrztuszenia z siebie słowa, skinął jedynie głową. Mimo tego, że
naprawdę bardzo dobrze rozmawiało mu się z modelem, niespodziewanie zapragnął
zostać sam, by na spokojnie móc przemyśleć to, czym podzielił się z nim Ryouta.
Wiedział, że czeka go
nieprzespana noc.
Niecałe dwadzieścia minut
później jego ciche życzenie spełniło się. Gdy blondyn oznajmił, że powinien już
się zbierać, nie oponował. Spędzili w kawiarni ponad trzy godziny. Każdy z nich
dotarł na miejsce zaraz po pracy, dlatego gdy emocje nieco opadły, a wpływ
kofeiny na zmęczony organizm osłabł, obu mężczyznom zmęczenie zaczęło dawać się
we znaki.
Kise odprowadził chłopaka na
stację. Przez całą drogę głównie to on się odzywał, ponieważ Tetsuya w dalszym
ciągu był nieco nieobecny. Czekali na pociąg, gdy Ryouta nieoczekiwanie podjął
temat, o którym Kuroko zdążył już niemal zapomnieć:
─ Dziękuję za dzisiaj,
Kurokocchi. Świetnie się bawiłem. Strasznie się cieszę, że zechciałeś się za
mną spotkać i porozmawiać po tym, jak podczas naszego pierwszego spotkania na
ciebie naskoczyłem. Przepraszam…
Chłopak spiął się nieco. Poczuł
ucisk w klatce piersiowej, który był na tyle nieznośny, iż odznaczył się na
jego twarzy grymasem smutku. Zerknął na Kise, jednak ten na niego nie patrzył.
Był to niecodzienny widok. Jego wzrok utkwiony był w ziemi; przygarbiona
sylwetka zdawała się o wiele niższa i drobniejsza niż normalnie.
─ Szczerze mówiąc, to chyba
nawet nie jestem w stanie znaleźć dla siebie wymówki! Brakowało mi ciebie przez
te lata. Byłem trochę zły, bo uważałem cię za swojego najlepszego przyjaciela,
a odsunąłeś się ode mnie tak nagle, nie podając żadnej przyczyny. Teraz wiem,
że było to bardzo samolubne mojej strony.
Coś musiało się stać, prawda? ─ rzucił, nie oczekując odpowiedzi. ─ Wiem, że
tak. Nie chcę na ciebie naciskać, Kurokocchi, ale gdybyś poczuł taką potrzebę,
możesz mi się śmiało wygadać. To… Po prostu chciałem to powiedzieć. Nie będę
się już narzucać, ani nic w tym stylu… Ale weź to.
Kuroko przeniósł spojrzenie na
dłonie rozmówcy. Ten przetrzepał kieszenie swojego płaszcza, by w rezultacie
wydobyć z jednej z nich niej niewielki pliczek wizytówek. Pierwszy z brzegu
egzemplarz podał niższemu. Oprócz wydrukowanych danych blondyna, ręcznie
dopisany był na niej jego adres oraz prywatny numer telefonu. Tetsuya przyjął
kartonik bez słów. Z trudem przełknął ślinę i zamrugał szybciej kilka razy,
czując, że szczypią go oczy.
─ To… Do zobaczenia?
Kise uśmiechnął się, jednak w
jego tęczówkach krył się bolesny niepokój. Kuroko nie chciał trzymać go dłużej w
niepewności.
─ Do zobaczenia, Kise-kun. Mam
nadzieję, że niedługo. Cieszę się, że mogliśmy się spotkać.
Nim zdążył zorientować się, co
się dzieje, Ryouta pociągnął nosem, po czym rzucił się na niego z płaczem.
Ledwo udało mu się ustać. Odwzajemnił uścisk, klepiąc wyższego od siebie
mężczyznę delikatnie po plecach. Z boku scena ta mogła wyglądać dość
kuriozalnie, jednak Kise nawet nie przyszło to do głowy. Jedyną rzeczą, która
miała dla niego w tamtym momencie znaczenie, było to, że odzyskał przyjaciela.
Stojący nieopodal nich
mężczyzna powstrzymał cisnący mu się na usta grymas tryumfu. Z luźnych,
podartych jeansowych spodni wyciągnął telefon, na którym wystukał zaledwie
kilka słów. Nie mógł się doczekać, jaka będzie odpowiedź. Za swoją informację
liczył na sowitą nagrodę.
Do: Haizaki
Shougo
06/05/2014,
21:27
Dobrze,
że kazałeś mi go śledzić. Ta twoja dziwka puszcza się z innym.
Schował komórkę i ruszył w
tylko sobie znanym kierunku.
Co to za zakończenie? Tego się nie spodziewałam! Teraz jeszcze bardziej będę wyczekiwać kolejnego rozdziału, a myślałam, że już bardziej nie będzie się dało! Rozdział był cudowny (zresztą jak każdy poprzedni) i czekam już tylko na to aż sprawy w końcu zostaną wyjaśnione, bo chcę wiedzieć jak dokładnie potoczy się historia Kuroko. Mam nadzieję, że Kagami'emu uda się wszystko naprostować i że Haizaki da im w końcu spokój >..<
OdpowiedzUsuńCzekam i to jeszcze jak niecierpliwie ;;
Weny~ <3
Przyznaję, chciałam, żeby zakończenie było zapowiedzią nadchodzącego, dynamicznego rozwoju wydarzeń. W związku z tym uznałam, że nie zaszkodzi podnieść trochę ciśnienia czytelnikom ♥
UsuńJuż niedługo wszystkie niewiadome się wyjaśnią!
Dziękuję za komentarz ♥ Ściskam i pozdrawiam!
Witam,
OdpowiedzUsuńkochana to ja ;] cóż w zasadzie to nie ma co zwlekać, chociaż z takim komentarzem, choć naprawdę chciałam zmniejszyć zaległości na tamtym blogu, ale mnie skusiło to opowiadanie... cóż poprzednie rozdziały doczekają się ode mnie w bliżej nie określonym czasie komentarza ;] a tak postaram się od teraz w miarę regularnie czytać... ;] co wyjdzie z tego to wyjdzie ;]
to jest wręcz fantastycznie, kobieto ty chyba chcesz abym miała zawał... no tak kończyć rozdział... jak ja się teraz bardzo boję o Kuroko... co teraz, brrrr aż mam ciarki.... więcej na temat tego rozdziału będzie jak dostanę się do swojego notesiku, bo teraz tak z pamięci piszę...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Cześć! Dziękuję ślicznie za komentarz! :D Przyznaję, zakończenie celowo takie, nie inne. Mogę wydać się okrutna, ale uwielbiam kończyć w takich momentach, zasiewając wśród czytelników ziarno niepewności... Musicie mi wybaczyć!
UsuńDziękuję za wszelkie komplementy, aż mnie nosi do pisania, kiedy wiem, że moja twórczość komuś się podoba i na nią wyczekuje... ;^;
Również pozdrawiam i ślę tulasy! ^^
Przeczytałam całość za jednym zamachem i teraz pytanie - czy ta historia będzie miała swoją kontynuację? Jeśli nie, to chyba tego nie przeżyję, jest cudowna! pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCo prawda przeczytałam Twój komentarz już wcześniej, ale dopiero dzisiaj poczułam się na siłach, by ubrać w słowach swoje plany dotyczące tego opowiadania ^^'
UsuńTak, zamierzam kontynuować Drugi Początek. Obecnie jestem przed maturą, której towarzyszy mnóstwo stresu i nauki, która pochłania większość wolnego czasu. Bardzo utrudnia mi to skupienie się na pisaniu czegokolwiek, dlatego obecnie zmuszona jestem zawiesić to opowiadanie. Niemniej ciąg dalszy pojawi się pod koniec maja, a może nawet wcześniej c:
Do tego czasu zapraszam do odwiedzenia mojego wspólnego bloga, na którym udzielam się bardziej niż tutaj ^^' (https://gejozaknbwikussuijuricchi.blogspot.com/)
Dziękuję z całego serca za komentarz i, mam nadzieję, do poczytania. Również pozdrawiam,
Shiro
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, o matko bardzo boję się o Kuroko, Haizaki zdominował go całkowicie, pozbawił przyjaciół i teraz kiedy odzyskał może być ciężko... Kagami zainteresowany och ciekawe jak wyjdzie to ich spotkanie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia