Drugi początek | rozdział 10


Sobotniego wieczora kawiarnia The Roastery tętniła życiem. Mieściła się ona w samym sercu Shibuyi – okręgu charakteryzującego się rozrywkowością; centrum japońskiej mody, popularności, luksusu. Kilka przecznic stamtąd znajdował się park Yoyogi, nieco dalej najsłynniejsze skrzyżowanie świata, Shibuya crossing. Przy długim, masywnym, drewnianym barze siedzieli dobrze ubrani ludzie, którzy z pewnymi siebie, spokojnymi uśmiechami prowadzili pozbawione wszelkich trosk rozmowy przy kawie; w głębi pomieszczenia dominowały mniejsze, kameralne stoliki, przy których miejsca zajmowały głównie pary lub biznesmani.
Kuroko zastanawiał się, jak się tam właściwie znalazł.
Gdy zaproponował wyjście na kawę, nie spodziewał się, że Kise wybierze taką lokalizację. Udał się pod wskazany przez blondyna adres bez większych refleksji na temat miejsca spotkania. Jego głowę zaprzątały myśli dotyczące Ryoty oraz tego, jak potoczy się ich rozmowa; wygląd kawiarni (nie wspominając o ewentualnym prestiżu) pozostawał kwestią o wiele mniej istotną.
Tymczasem po przekroczeniu progu The Roastery chłopak musiał upewnić się, czy aby na pewno dobrze trafił. Wystrój kawiarni, choć zgodnie z najnowszymi trendami – minimalistyczny, przytłoczył go już od pierwszej chwili. Poczuł się tym bardziej nieswojo, gdy mimowolnie porównał swój podszyty wiatrem płaszcz,  proste jeansy i biało-niebieską koszulę w kratę z eleganckimi garniturami szytymi na miarę czy barwnym połączeniem nietuzinkowych elementów garderoby damskiej z markowymi butami i torebkami, które kosztowały za pewne więcej niż wynosiła jego roczna pensja.
Zaczął żałować, że przyszedł wcześniej. W drodze do kawiarni przechodził koło parku Yoyogi. Gdyby wiedział wcześniej, jaką scenerię zastanie w oczekiwaniu na Ryotę, wolne minuty spędziłby na spacerowaniu. Jednak gdy już znalazł się na miejscu, byłby zażenowany, gdyby wyszedł się przewietrzyć, a niedługo potem wrócił z powrotem. Mimo iż nikt otwarcie na niego patrzył, sama świadomość tego, co o jego niezdecydowaniu mogliby pomyśleć ludzie w kawiarni, była wysoce niekomfortowa.
Nie było więc odwrotu. Tetsuya podszedł do baru, by zamówić kawę. Prawdę mówiąc nie przywykł do pijania jej, ponieważ napój ten był zbyt gorzki, by mógł mu smakować. Nawet po dosypaniu większej ilości cukru dało się wyczuć gorycz, która jeszcze przez długi czas utrzymywała się w ustach. O wiele bardziej wolał herbatę, jednak czując się do reszty skrępowany, nie potrafił zdobyć się na odwagę, by o nią spytać. Zamiast tego odczytał z dużej kredowej tablicy wiszącej na ścianie rodzaje kaw oraz ich rozmiary. Po chwili wahania zdecydował się na średnie vanilla macchiato. Ciekaw był, czy brak cen na rozpisce to zabieg celowy.
Cichym „Przepraszam!” chciał skupić na sobie uwagę baristy, jednak ten, do reszty zabsorbowany przecieraniem blatu, nie zareagował. Dopiero po nieco głośniejszym zakomunikowaniu swojej obecności mężczyzna drgnął i zamrugał kilkukrotnie, jakby próbując skupić w wyraźną całość zniekształcony obraz przed sobą. Zaraz potem uśmiechnął się profesjonalnie i zapytał, co podać. Kuroko odpowiedział zgodnie ze swoimi wcześniejszymi rozmyśleniami, jednak nie spodziewał się, że za pozornie trywialną czynnością, jaką było złożenie zamówienia, może kryć się jeszcze szereg różnych pytań, na które nie był przygotowany.
─ Życzy pan sobie mocniejszą kawę?
─ Um… Nie, dziękuję ─ odparł, nie do końca pewny, co kryło się pod tym pojęciem.
─ W porządku. A mleko? Mamy dostępne opcje ze zwykłym, bez laktozy, sojowym, kokosowym i migdałowym.
─ To może… migdałowe?
─ Oczywiście. Czy w takim razie dodawać bitą śmietanę?
─ C-chyba nie.
Mężczyzna skinął głową.
─ Coś do kawy? Osobiście polecam przepyszną tartę jabłkowo-gruszkową!
─ Niech będzie… Dziękuję. ─ Kuroko nie potrafił odmówić, gdy barista zastosował na nim kolejny z gamy uśmiechów, tym razem dobierając ten wyjątkowo przekonujący.
Uregulował rachunek (wynoszący tyle, ile jego przeciętna dniówka), chwilę poczekał na zamówienie, po czym udał się z nim do wcześniej upatrzonego stolika w głębi sali. Znajdował się on nieco na uboczu, przy ścianie z namalowaną na niej ogromną mapą świata z pozaznaczanymi regionami pochodzenia poszczególnych odmian ziaren kawy. Chłopak usiadł w nieco twardym, obitym szorstkim, brązowym materiałem fotelu i studiował ją przez chwilę, by następnie przesunąć się spojrzeniem na dalszą część pomieszczenia. Naprzeciw niego znajdowało się wejście do kawiarni, które ulokowane było we frontowej, przeszklonej ścianie. Odbijał się w niej ciepły blask, jaki dawały długie, zawieszone pod sufitem lampy o brązowych abażurach. Wokół rozbrzmiewał gwar rozmów i przyciszonych śmiechów, a z głośników sączyła się cicha, jazzowa muzyka.
Kuroko omiótł spojrzeniem całe wnętrze, na moment zatrzymując swój wzrok na dwóch młodych kobietach zajmujących pobliski stolik. Siedziały tuż obok siebie na niewielkiej kanapie, frontem do niego. Prowadziły ożywioną dyskusję, co jakiś czas trącając się lekko nogami po kostkach. Z ich subtelnych gestów emanowała gracja, ale i pewnego rodzaju napięcie.
Tetsuya odwrócił wzrok, gdy natrafił nim na blado-niebieskie oczy jednej z nich – ślicznej brunetki o karmazynowych ustach. Lubił przypatrywać się otoczeniu i snuć różne rozmyślania na jego temat, jednak zawsze czuł tę samą niezręczność, gdy ktoś go na tym przyłapywał. Nie chciał uchodzić za wścibskiego.
Nie musiał długo czekać, nim zjawił się Kise. Model przyszedł punktualnie, machając mu wesoło, gdy tylko go dostrzegł. Ten gest przywołał miłe wspomnienia; Ryouta zawsze witał go w ten sposób w gimnazjum, czemu niejednokrotnie towarzyszył jego głośny, niemal euforyczny okrzyk, od którego zdołał się tym razem powstrzymać. Kuroko uśmiechnął się lekko na myśl, że Kise, podobnie jak on, dorósł. W końcu obaj mieli już po dwadzieścia trzy lata. Tetsuya nigdy tak na to nie patrzył, jednak minęło naprawdę sporo czasu, odkąd widzieli się po raz ostatni, na ceremonii zakończenia roku w gimnazjum.
─ Cześć, Kurokocchi! Tak się cieszę, że się spotykamy! ─ wyznał rozentuzjazmowany blondyn, gdy zamówił już swoją kawę i usiadł w fotelu naprzeciw niższego.
Ryouta promieniał radością. Nim usiadł, Kuroko miał okazję przyjrzeć się jego stylizacji w całej okazałości. Kise swoim wyglądem nie tylko wpisywał się w standard kawiarni, ale wręcz pozytywnie wyróżniał na jego tle. Miał na sobie jasne, w paru miejscach poprzecierane, ściśle przylegające do ciała jeansy oraz lekką, oversizową marynarkę ze śliskiego materiału w kolorze indygo z białym, kwiatowym motywem. Nie miał nic pod spodem; fragment jasnej, nieskazitelnej skóry pod szyją zdobił prosty, srebrny naszyjnik. Na ramiona miał zarzucony lekki, krótki, czarny płaszcz, który przewiesił przez oparcie siedzenia. W złociste włosy wplątane miał okulary przeciwsłoneczne o grubych, ciemnych szkłach; ucho zdobił ten sam kolczyk, na którego zrobienie zdecydował się jeszcze w gimnazjum
Mężczyzna swoim wyglądem przykuwał uwagę, dlatego Tetsuya nie zdziwił się zbytnio, gdy zaciekawione spojrzenia większości klientów co i raz skupiały się na ich stoliku, w tym i na nim – drobnym, niepozornym towarzyszu tokijskiej gwiazdy.
─ Mam nadzieję, że nie czekałeś na mnie długo? Tak sobie właśnie myślałem, że pewnie przyjdziesz przed czasem Kurokocchi, dlatego próbowałem wyrwać się z pracy wcześniej, ale byłem potrzebny na sesji do końca…
─ Nie, przyszedłem niedawno. Zamawiałem jeszcze kawę, a chwilę to trwało, więc dopiero co usiadłem.
 To dobrze! Co myślisz o tym miejscu? Trochę nadęte to towarzystwo, prawda? ─ Ryouta zaśmiał się perliście, rzucając wcześniej ukradkowe spojrzenie ich sąsiadom, dwóm mężczyznom przed pięćdziesiątką ubranym w niemal identyczne, ciemnogranatowe garnitury.
─ Nie da się ukryć ─ odparł, czując, jak kąciki jego ust mimowolnie unoszą się ku górze. ─ Mogę spytać, czemu wybrałeś akurat to miejsce, Kise-kun?
─ Hmm… Po prostu przyszło mi do głowy jako pierwsze. A-ach, ale jeśli źle się tutaj czujesz, Kurokocchi, to możemy się gdzieś przenieść!
─ Nie, nie mam nic przeciwko. Po prostu raczej nie przywykłem do miejsc takich jak to…
─ Może trudno w to uwierzyć, ale ja też. Jakiś rok temu przyszedłem tutaj na spotkanie z moim menadżerem, żeby podpisać super wielki kontrakt. Um… ─ Blondyn zaczerwienił się nieco, a jego głos zadrżał, gdy ponownie się odezwał: ─ Potem zabrał mnie tu na randkę Aominecchi. O-on też nie znosi takich miejsc, ale przemógł się, żeby uczcić mój mały sukces.
─ Ty i Aomine-kun spotykacie się?
─ T-tak jakby…
Kuroko pokiwał powoli głową ze zrozumieniem. Mimo iż wcześniej Kagami sugerował, jaka relacja łączyła tamtą dwójkę, chłopak zdobył ostateczne potwierdzenie, że w czasie, kiedy zerwali kontakt, Aomine zdobył się w końcu na odwagę, by wyznać Kise uczucia, które żywił do niego już od drugiej klasy gimnazjum.
─ Aominecchi wspominał, że już wcześniej mu mówiłeś, żeby się ze mną umówił ─ napomknął Ryouta.
─ Owszem. Ile mu to zajęło?
─ Długo za długo.
Obaj mężczyźni roześmiali się cicho. W tamtej chwili Tetsuya poczuł się prawie tak jak za dawnych lat. Był pewien, że było to możliwe głównie dlatego, że zupełnie inaczej nastawił się na spotkanie z Kise, niż kiedy ten dwukrotnie zaskoczył go swoją obecnością. Wcześniej bał się odnowić z modelem kontakt, ponieważ widmo Haizakiego wciąż na nim ciążyło.
Odkąd mężczyzna zniknął, minęły prawie dwa tygodnie. Gdzieś w głębi siebie Kuroko wiedział, że robił błąd, pozwalając sobie poczuć namiastkę bezpieczeństwa i spokoju, jednak jego podejście do sytuacji uległo zmianie. Postanowił wykorzystać mimowolnie dany mu czas tak dobrze, jak tylko był w stanie. Niecierpliwie oczekiwał na decyzję z banku – był gotów w każdej chwili spakować się, uciec i zostawić za sobą przeszłość. Był pewien, że jego losy rozstrzygną się w ciągu najbliższych dni.
Nie zamierzał niczego żałować.
─ Więc przyszedłeś prosto z pracy, Kise-kun? ─ spytał Tetsuya, by nieco zmienić temat. Widać było, że Ryoutę nieco krępowało rozmawianie o jego związku z Daikim. Kuroko domyślał się, iż do tego nie przywykł.
─ Tak. Od rana jestem na nogach! Robiliśmy zdjęcia do nowej kampanii domu mody Issey’a Miyake! ─ pochwalił się.
─ Przepraszam, ale nie bardzo się na tym znam…
─ Mówi się, że Issey Miyake to projektant projektantów! Przeżył atak na Hiroszimę i pracował w Paryżu dla najlepszych. Wrócił do Japonii w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym i założył Tokio Miyake Design Studio. Rok później powstał jego dom mody, który bardzo szybko zyskał rangę światową! ─ wyrzucił z siebie na jednym oddechu. ─ Uwielbiam jego ubrania, są bardzo eleganckie, ale jednocześnie mają w sobie dużo awangardy. To, że biorę udział w kampanii, to dla mnie wielkie wyróżnienie.
─ Gratuluję. Myślę, że projektant nie będzie żałował, że cię zatrudnił.
─ Dziękuję Kurkocchi!! Naprawdę strasznie mi na tym zależy. A jak tam u ciebie w pracy?
─ W porządku. Tylko… Musisz mi wybaczyć, Kise-kun, praca bibliotekarza nie jest na tyle emocjonująca, aby mógł uraczyć cię podobnymi historiami zawodowymi, co ty mnie ─ powiedział powoli, odrobinę zażenowany. Doskonale zdawał sobie sprawę, jak bardzo rozpoznawalną i niesamowitą osobą stał się Kise na przestrzeni ostatnich kilku lat, jednak ten fakt dotarł do niego w pełni dopiero w tamtej chwili. Był na spotkaniu z bijącym rankingi popularności modelem, przed którym kariera światowa stała otworem. Z drugiej strony on, zwykły, szary człowiek, w najlepszym wypadku wyróżniający się przygniatającymi go problemami, o których jednak nie chciał, by dowiedział się ktokolwiek.
Zaczął poważnie zastanawiać się nad tym, dlaczego Ryoucie tak usilnie zależało na kontakcie z nim. Czy było coś, czym mógłby go zainteresować? Czymś się z nim podzielić? Może choć w minimalnym stopniu urozmaicić jego, jak myślał, idealne życie?
Nie wiedział. Jednak sam przedmiot jego rozmyślań szybko rozwiał najmniejsze wątpliwości:
─ Nie przeszkadza mi to, Kurokocchi. Lubię twoje towarzystwo. Wydaje mi się, że nic a nic nie zmieniłeś się od gimnazjum! Szczerze mówiąc to mógłbyś właśnie tłumaczyć mi najnudniejsze zadania z matmy jak wtedy, a ja byłbym szczęśliwy, że mogę spędzić z tobą jakoś czas. Tyle mi wystarczy!
─ Dziękuję, Kise-kun. To dużo dla mnie znaczy.
─ Dla mnie tak samo! Więc nie przejmuj się tym. Poza tym praca przy książkach wcale nie wydaje się nudna! Na pewno spotkały cię jakieś zabawne sytuacje! Zamieniam się w słuch.
Kuroko uśmiechnął się lekko, kręcąc głową z rozbawieniem. Rozmowa z przyjacielem, który niegdyś znał go na wylot, była naprawdę miłym uczuciem. Zrozumiał, że wcześniej niepotrzebnie się zamartwiał.
Mogły mijać lata, ale nie miało to żadnego wpływu na łączącą ich przyjaźń.
*
Dwie godziny upłynęły znacznie szybciej, niż Kuroko mógłby się spodziewać. Rozmawiał z Kise na przeróżne, zaskakująco neutralne, codzienne tematy. Wspólnie narzekali na zmienną pogodę, poranne korki i tłumy. Rozmawiali również o literaturze. Ku uciesze blondyna, Tetsuya opowiedział mu również o swojej pracy oraz paru zaskakujących historiach, które go w niej spotkały. Tą, która chyba najbardziej spodobała się Ryoucie, była o staruszku, który co tydzień wypożyczał z biblioteki nową książkę, nie zwracając przy tym poprzednich. Nie reagował na upomnienia, a kiedy zawieszono jego kartę czytelniczą do momentu, kiedy nie odda poprzednich tomów, jeszcze tego samego dnia poczekał na zmianę pracownika, który go znał i założył drugą kartę, podając fałszywe dane.
Gdy któregoś razu przyłapano go na tym samym zachowaniu, poproszono o interwencję policję, ponieważ nie zapowiadało się, by owy staruszek zmienił swoje postępowanie i zwrócił pożyczone pozycje. Wówczas okazało się, iż mężczyzna dawał wszystkie biblioteczne książki swojej uwielbiającej czytać wnuczce. Spytany o powód, odpowiedział, że nie miał pieniędzy na kupno nowych egzemplarzy, a ponad wszystko pragnął sprawić przyjemność dziewczynce, której rodzice nie pozwalali na kontakt z dziadkiem. Emerytura mężczyzny ledwo pozwalała mu się utrzymać, więc nie było mowy o kupnie czegokolwiek poza żywnością czy podstawowymi środkami higieny.
W każdym innym przypadku staruszek dostałby pewnie ogromną karę do zapłaty, jednak niespodziewanie ujął się za nim sam właściciel biblioteki, Sato Kazuo. Po zapoznaniu się z całą sprawą przełożony Kuroko wykazał się ogromnym zrozumieniem oraz ponadprzeciętną empatią. Poprosił policję, by zakończyła całą sprawę jedynie upomnieniem. W dodatku od tamtej chwili niemal z każdej dostawy nowych książek odkładał jeden egzemplarz, który potem przekazywał staruszkowi. Ten zaś bardzo żałował swojego poprzedniego zachowania. Dręczyły go wyrzuty sumienia, a przy tym ogromna wdzięczność, dlatego przychodził do biblioteki co drugi weekend i pomagał sprzątać budynek, oczywiście nie przyjmując za to jakiejkolwiek zapłaty.
Ku zdziwieniu Tetsuyi, kawa, którą zamówił, okazała się bardzo smaczna. Dosypany przez niego cukier trzcinowy neutralizował znaczną część goryczy, a wyraźnie wyczuwalny syrop waniliowy dominował całość. Również jabłkowo-gruszkowa tarta wyjątkowo mu posmakowała. Nie dał rady zjeść całego kawałka, ponieważ był naprawdę spory, jednak podzielił się nim z Ryoutą, który, nieco narzekając przy tym na puste kalorie, zachwycił się połączeniem owoców i idealnie kruchego ciasta.
W chwilach, gdy Kise nie był zajęty piciem swojego cappuccino, opowiadał o tym, jak wygląda przykładowy dzień na planie zdjęciowym lub praca na tygodniach mody w różnych zakątkach świata. Narzekał przy tym na intensywność ostatnich kontraktów, na których podpisanie namówił go jego agent. Choć dużo podróżował i nie mógł narzekać na rutynę zawodową, żałował, że nie miał czasu na chwilę wytchnienia i odpoczynku od obowiązków.
─ Możesz uznać mnie za ignoranta, Kise-kun, ale wcześniej nie myślałem, że praca modela może być aż tak męcząca i stresująca. A przy tym wymagająca tak wielu wyrzeczeń… ─ powiedział Kuroko, gdy Kise umilkł, by dopić do końca swoje zimne już cappuccino.
─ Cóż, wiele osób uważa podobnie. Może to dlatego, że efekty różnych kampanii są tak łatwo dostępne, że ludzie po prostu przyzwyczaili się do ich widoku. Albo chodzi o zazdrość. Naprawdę nie wiem, skąd wzięło się to przeświadczenie! ─ zaśmiał się Ryouta.
─ Wygląd modeli na pewno nie pozostaje czymś obojętnym dla prostego człowieka. Do tego dochodzą wysokie zarobki no i oczywiście popularność. Ale… nic nie przychodzi od tak sobie, prawda?
─ Dokładnie.
Kuroko zamyślił się na moment. On wypił swoją kawę już wcześniej, dlatego gdy odruchowo chwycił w dłonie pusty kubek, skarcił się w duchu za niedostateczną uważność.
─ Zastanawia mnie, czy obowiązki związane z pracą nie wpływają na twoją relację z Aomine-kunem. Tak naprawdę obaj jesteście znani, a do tego bardzo zajęci. Mogę spytać, jak wam się układa? ─ spytał, odrobinę zakłopotany. ─ Ach, nie musimy o tym rozmawiać, jeśli nie masz ochoty ─ dodał szybko.
─ Nie, nie, w porządku! Cieszy mnie, że cię to obchodzi, Kurokocchi. ─ Blondyn uśmiechnął się lekko. Jego policzki zarumieniły się nieznacznie. ─ W-wiesz, wśród ludzi w jakiś sposób związanych z modelingiem panuje wysoka tolerancja dla związków nieheteroseksualnych, myślę, że to przez bliższy kontakt z zachodem, ale większość moich znajomych, rodzina, czy nawet zwykli przechodnie na ulicy raczej nie patrzą na to zbyt przychylnie. Oczywiście zależy od osoby! Ale próbuję powiedzieć, że ponieważ obaj jesteśmy dość sławni, o mojej relacji z Aominecchim wiedzą tylko najbliższe nam osoby. Staramy się tym nie afiszować. Dlatego trochę dziwnie się czuję, kiedy o tym rozmawiamy. Po prostu do tego nie przywykłem. Ale wracając do twojego pytania, owszem, jest trochę ciężko, bo mamy bardzo dużo zajęć, przez które trudno nam znaleźć pokrywający się czas wolny, jednak z drugiej strony mam wrażenie, że to o dziwo nas do siebie zbliżyło ─ przyznał cicho. ─ Dlatego razem z-zamieszkaliśmy! Chcemy wykorzystywać każdą chwilę, kiedy się widzimy. N-no i jesteśmy dorośli, więc raczej odpowiedzialnie traktujemy nasz z-związek!
Gdy Ryouta skończył mówić, jego twarz niemal w całości przybrała barwę dojrzałego pomidora. Mimo tego jego spojrzenie wyrażało zdecydowanie, a lekko ściągnięte brwi powagi. Dłonie kurczowo zaciśnięte na kolanach drżały nieco, jednak Tetsuya mógł dostrzec wyraźnie, jak rzeczowo model podchodził do sprawy.
─ Cieszę się, że dajecie radę ─ odparł szczerze Tetsuya. ─ Z takim nastawieniem pierwszy lepszy kryzys wam niestraszny.
─ Taak, szczególnie, że parę ich już było na początku. Chcieliśmy wtedy przebywać ze sobą non stop, wiec jeśli któryś z nas musiał odwołać spotkanie ze względu na pracę, dochodziło do kłótni. ─ Ryouta zaśmiał się cicho. ─ Teraz jesteśmy dla siebie o wiele bardziej wyrozumiali. No, ale skoro zaczęliśmy już ten temat, to masz może kogoś na oku, Kurokocchi? A może już z kimś jesteś? ─ wypalił niespodziewanie. W bursztynowych tęczówkach błysnęła ciekawość zmieszana z podekscytowaniem.
Kuroko, nieprzygotowany na taki zwrot rozmowy, milczał przez chwilę, analizując w myślach odpowiedź. Jego relację z Haizakim ciężko było nazwać związkiem lub jakąkolwiek inną pozytywną relacją, toteż nie był pewien, czy powinien wspominać cokolwiek na temat swojego współlokatora. Na pytanie dotyczące tego, czy ktoś mu się podoba, nie znał do końca odpowiedzi, ponieważ nie zastanawiał się nad tym. Postanowił je więc przemilczeć.
─ Nie. Jestem sam ─ odparł krótko.
─ To nawet dobrze się składa… ─ mruknął blondyn.
─ Co masz na myśli, Kise-kun?
─ Och, bo widzisz, po prostu to ty podobasz się komuś, Kurokocchi! Chciałem wybadać sytuację.
─ Słucham?!
Ryouta z rozbawieniem patrzył, jak oczy Tetsuyi powiększają się w szczerym zdziwieniu, a brwi unoszą, by zniknąć pod przydługą grzywką błękitnych włosów. Chłopak był w szoku. W pierwszej chwili nie miał pojęcia, kogo blondyn może mieć na myśli. Wszelkie myśli wyparowały z jego głowy, zostawiając ją kompletnie pustą. Ta specyficzna nieważkość umysłu trwała zaledwie moment, jednak Kuroko odczuwał te czas znacznie dłużej.
Aż w końcu do niego dotarło.
─ Ka… Kagami-kun…? ─ wyjąkał.
Miał wrażenie, że jego policzki oraz uszy płoną żywym ogniem.
─ Haha! Ale masz minę, Kurokocchi! Tylko mi nie mów, że niczego się nie domyśliłeś? ─ Tetsuya był zbyt wstrząśnięty, by powiedzieć cokolwiek. Wydawało się, ze Kise niespecjalnie to przeszkadza, bo kontynuował wesoło: ─ Spotykacie się jutro, prawda? Kagamicchi powiedział mi od razu, jak się zgodziłeś. Już dawno nie widziałem, żeby czymś aż tak się przejmował. To słodkie!
Entuzjazm Ryouty nieco osłabł, gdyż nagle zdał sobie sprawę, iż prawdopodobnie nieco się zapędził.
─ Um… W sumie nie jestem pewien, czy powinienem Ci o tym wszystkim mówić, Kurokocchi, więc w razie czego to nie wiesz nic ode mnie!
Tetsuya, w dalszym ciągu niezdolny do wykrztuszenia z siebie słowa, skinął jedynie głową. Mimo tego, że naprawdę bardzo dobrze rozmawiało mu się z modelem, niespodziewanie zapragnął zostać sam, by na spokojnie móc przemyśleć to, czym podzielił się z nim Ryouta.
Wiedział, że czeka go nieprzespana noc.
Niecałe dwadzieścia minut później jego ciche życzenie spełniło się. Gdy blondyn oznajmił, że powinien już się zbierać, nie oponował. Spędzili w kawiarni ponad trzy godziny. Każdy z nich dotarł na miejsce zaraz po pracy, dlatego gdy emocje nieco opadły, a wpływ kofeiny na zmęczony organizm osłabł, obu mężczyznom zmęczenie zaczęło dawać się we znaki.
Kise odprowadził chłopaka na stację. Przez całą drogę głównie to on się odzywał, ponieważ Tetsuya w dalszym ciągu był nieco nieobecny. Czekali na pociąg, gdy Ryouta nieoczekiwanie podjął temat, o którym Kuroko zdążył już niemal zapomnieć:
─ Dziękuję za dzisiaj, Kurokocchi. Świetnie się bawiłem. Strasznie się cieszę, że zechciałeś się za mną spotkać i porozmawiać po tym, jak podczas naszego pierwszego spotkania na ciebie naskoczyłem. Przepraszam…
Chłopak spiął się nieco. Poczuł ucisk w klatce piersiowej, który był na tyle nieznośny, iż odznaczył się na jego twarzy grymasem smutku. Zerknął na Kise, jednak ten na niego nie patrzył. Był to niecodzienny widok. Jego wzrok utkwiony był w ziemi; przygarbiona sylwetka zdawała się o wiele niższa i drobniejsza niż normalnie.
─ Szczerze mówiąc, to chyba nawet nie jestem w stanie znaleźć dla siebie wymówki! Brakowało mi ciebie przez te lata. Byłem trochę zły, bo uważałem cię za swojego najlepszego przyjaciela, a odsunąłeś się ode mnie tak nagle, nie podając żadnej przyczyny. Teraz wiem, że było to bardzo samolubne  mojej strony. Coś musiało się stać, prawda? ─ rzucił, nie oczekując odpowiedzi. ─ Wiem, że tak. Nie chcę na ciebie naciskać, Kurokocchi, ale gdybyś poczuł taką potrzebę, możesz mi się śmiało wygadać. To… Po prostu chciałem to powiedzieć. Nie będę się już narzucać, ani nic w tym stylu… Ale weź to.
Kuroko przeniósł spojrzenie na dłonie rozmówcy. Ten przetrzepał kieszenie swojego płaszcza, by w rezultacie wydobyć z jednej z nich niej niewielki pliczek wizytówek. Pierwszy z brzegu egzemplarz podał niższemu. Oprócz wydrukowanych danych blondyna, ręcznie dopisany był na niej jego adres oraz prywatny numer telefonu. Tetsuya przyjął kartonik bez słów. Z trudem przełknął ślinę i zamrugał szybciej kilka razy, czując, że szczypią go oczy.
─ To… Do zobaczenia?
Kise uśmiechnął się, jednak w jego tęczówkach krył się bolesny niepokój. Kuroko nie chciał trzymać go dłużej w niepewności.
─ Do zobaczenia, Kise-kun. Mam nadzieję, że niedługo. Cieszę się, że mogliśmy się spotkać.
Nim zdążył zorientować się, co się dzieje, Ryouta pociągnął nosem, po czym rzucił się na niego z płaczem. Ledwo udało mu się ustać. Odwzajemnił uścisk, klepiąc wyższego od siebie mężczyznę delikatnie po plecach. Z boku scena ta mogła wyglądać dość kuriozalnie, jednak Kise nawet nie przyszło to do głowy. Jedyną rzeczą, która miała dla niego w tamtym momencie znaczenie, było to, że odzyskał przyjaciela.
Stojący nieopodal nich mężczyzna powstrzymał cisnący mu się na usta grymas tryumfu. Z luźnych, podartych jeansowych spodni wyciągnął telefon, na którym wystukał zaledwie kilka słów. Nie mógł się doczekać, jaka będzie odpowiedź. Za swoją informację liczył na sowitą nagrodę.

Do: Haizaki Shougo
06/05/2014, 21:27
Dobrze, że kazałeś mi go śledzić. Ta twoja dziwka puszcza się z innym.

Schował komórkę i ruszył w tylko sobie znanym kierunku.

7 komentarzy:

  1. Co to za zakończenie? Tego się nie spodziewałam! Teraz jeszcze bardziej będę wyczekiwać kolejnego rozdziału, a myślałam, że już bardziej nie będzie się dało! Rozdział był cudowny (zresztą jak każdy poprzedni) i czekam już tylko na to aż sprawy w końcu zostaną wyjaśnione, bo chcę wiedzieć jak dokładnie potoczy się historia Kuroko. Mam nadzieję, że Kagami'emu uda się wszystko naprostować i że Haizaki da im w końcu spokój >..<
    Czekam i to jeszcze jak niecierpliwie ;;
    Weny~ <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, chciałam, żeby zakończenie było zapowiedzią nadchodzącego, dynamicznego rozwoju wydarzeń. W związku z tym uznałam, że nie zaszkodzi podnieść trochę ciśnienia czytelnikom ♥
      Już niedługo wszystkie niewiadome się wyjaśnią!
      Dziękuję za komentarz ♥ Ściskam i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Witam,
    kochana to ja ;] cóż w zasadzie to nie ma co zwlekać, chociaż z takim komentarzem, choć naprawdę chciałam zmniejszyć zaległości na tamtym blogu, ale mnie skusiło to opowiadanie... cóż poprzednie rozdziały doczekają się ode mnie w bliżej nie określonym czasie komentarza ;] a tak postaram się od teraz w miarę regularnie czytać... ;] co wyjdzie z tego to wyjdzie ;]
    to jest wręcz fantastycznie, kobieto ty chyba chcesz abym miała zawał... no tak kończyć rozdział... jak ja się teraz bardzo boję o Kuroko... co teraz, brrrr aż mam ciarki.... więcej na temat tego rozdziału będzie jak dostanę się do swojego notesiku, bo teraz tak z pamięci piszę...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć! Dziękuję ślicznie za komentarz! :D Przyznaję, zakończenie celowo takie, nie inne. Mogę wydać się okrutna, ale uwielbiam kończyć w takich momentach, zasiewając wśród czytelników ziarno niepewności... Musicie mi wybaczyć!
      Dziękuję za wszelkie komplementy, aż mnie nosi do pisania, kiedy wiem, że moja twórczość komuś się podoba i na nią wyczekuje... ;^;
      Również pozdrawiam i ślę tulasy! ^^

      Usuń
  3. Przeczytałam całość za jednym zamachem i teraz pytanie - czy ta historia będzie miała swoją kontynuację? Jeśli nie, to chyba tego nie przeżyję, jest cudowna! pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda przeczytałam Twój komentarz już wcześniej, ale dopiero dzisiaj poczułam się na siłach, by ubrać w słowach swoje plany dotyczące tego opowiadania ^^'
      Tak, zamierzam kontynuować Drugi Początek. Obecnie jestem przed maturą, której towarzyszy mnóstwo stresu i nauki, która pochłania większość wolnego czasu. Bardzo utrudnia mi to skupienie się na pisaniu czegokolwiek, dlatego obecnie zmuszona jestem zawiesić to opowiadanie. Niemniej ciąg dalszy pojawi się pod koniec maja, a może nawet wcześniej c:
      Do tego czasu zapraszam do odwiedzenia mojego wspólnego bloga, na którym udzielam się bardziej niż tutaj ^^' (https://gejozaknbwikussuijuricchi.blogspot.com/)
      Dziękuję z całego serca za komentarz i, mam nadzieję, do poczytania. Również pozdrawiam,
      Shiro

      Usuń
  4. Hejka,
    wspaniale, o matko bardzo boję się o Kuroko, Haizaki zdominował go całkowicie, pozbawił przyjaciół i teraz kiedy odzyskał może być ciężko... Kagami zainteresowany och ciekawe jak wyjdzie to ich spotkanie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń